Dziennik Zielarski - Recenzja
- Dragon
- 6 lut 2020
- 6 minut(y) czytania
Dziennik Zielarski to już drugi dodatek do gry fabularnej „Słowianie” autorstwa Wojciecha Wonsa. Gry utrzymanej w klimatach moim zdaniem strasznie pomijanej w szkolnictwie Słowiańskiej mitologii. Tym razem mamy możliwość zagłębić się w królestwie ziół, roślin i drzew, tak bardzo potrzebnych do wytwarzania eliksirów mających często duży wpływ na przebieg gry. To, co na samym początku rzuciło mi się w oczy to dwie krótkie adnotacje. Jedna skierowana do mistrzów gry, wskazująca na to, że dziennik nie jest tylko przeznaczony dla graczy, lecz również bajarzy. Każdy mistrz gry może, a nawet powinien z niego korzystać, czy to pisząc scenariusz, czy też siedząc za ekranem oddzielającym to, co przeznaczone jest dla oczu gracza, od tego, co powinien zachować dla siebie. Proste, jednakże przemawiające do mnie jako mistrza gry. Wszakże My jako bajarze też powinniśmy mieć wgląd w ten wspaniały wachlarz ziół. Druga adnotacja wskazuje jasno, że dziennik nie został stworzony tylko dla nowej profesji zielarza, o której mowa będzie w dalszej części recenzji. Każda z podstawowych profesji może korzystać z Dziennika Zielarskiego, wszakże każdemu umiejętności rozpoznawania ziół i przyrządzania z nich eliksirów mogą okazać się przydatne. Oczywiście, nie każda profesja od razu zrodzi specjalistę w tej trudnej dziedzinie, jednak w każdej znajomość roślin jest potrzebna. Dwa tak proste odniesienia, jeden do mistrza gry, a drugi do graczy pałających się innymi profesjami niż zielarz. Proste, lecz przemawiające do każdego z nas. Ogólnie jak dla mnie jest to pierwszy wielki plus dziennika. Ciekawym zastosowaniem zielnika , jest jego odzwierciedlenie w świecie gry. Gdy jako gracze dzierżymy go w ręku, w tym samym czasie jest on trzymany przez naszą postać. Znowuż jest tutaj zaznaczona pewna zależność, mianowicie klasowa uniwersalność zielnika. Posiadać i czytaj, jak również czerpać wiedzę z niego może każda klasa. Oczywiście np. Wartownik nie będzie posiadał takiej wiedzy jak zielarz/zielarka. Z pomocą przychodzi nam tutaj tabelka praktyki. O ile profesja Zielarza/Zielarki pozwala nam zaraz przy tworzeniu postaci rozdysponować punkty praktyki na dane eliksiry, to i w przypadku innych profesji nie jesteśmy na straconej pozycji, gdyż punkty praktyki można zdobywać podczas gry. Punkty te możemy uzyskać na dwa sposoby, w wypadku oblanego testu ucząc się na błędach, jak i poprzez zasłyszenie o danym specyfiku od innej osoby. Moim skromnym zdaniem jest to świetna informacja dla graczy, gdyż z jednej strony mamy nową profesję, a z drugiej zaś autor zapewnia nas, że o ile Zielarz/Zielarka mają wiedzę na temat ważenia specyfików to każdy gracz z biegiem czasu może się danej receptury oraz praktyki w jej przyrządzaniu nauczyć. Jednym z głównych założeń, a zarazem czymś, czego nie da się nie zauważyć przeglądając Dziennik, jest możliwość zapisywania na jego kartach pozyskanych przez nas podczas sesji informacji. Mamy tu, dwie strony z przygotowywanymi ilustracjami ziół, które możemy samodzielnie uzupełnić, jak również trzy strony, na których możemy samodzielnie przygotowywać receptury. Nie jestem fanem zapisywania czegokolwiek na stronach podręcznika. Do dziś pamiętam, jak zakupiłem pewien podręcznik mający wypisaną ołówkiem kartę postaci. Pamiętam, jak mnie to sfrustrowało. Również tutaj autor przychodzi nam z wyjaśnieniem. Po pierwsze, jeśli nie chcemy nic zapisywać w dzienniku to na stronie www.slowianierpg.pl mamy gotową do pobrania kartę roślin, drzew i receptur. Po drugie zaś Wojtek skrzętnie wyjaśnia nam założenia dziennika. Ma on być spersonalizowany pod naszą osobę, zachęca również do stworzenia z niego czegoś, co zapewni większą immersję, poprzez np. wrzucenie między stronice ususzonych kwiatów i liści drzew. Stwórz taki dodatek, jaki ci się marzy ! Nawet ja, po przeczytaniu tego fragmentu, zacząłem się zastanawiać nad notatkami w dzienniku. Dziennik napisany przez Wojtka na potrzeby graczy i mistrzów gry ma się stać naszym nieodzownym towarzyszem, zarówno w ręku podczas sesji, jak i w grze. Dobrze poprowadzona rozmowa z czytelnikiem siedzącym po drugiej stronie podręcznika odnosi sukcesy. Przemawia to do naszej wyobraźni, takie rzeczy się ceni. Wreszcie przyszedł czas na zagłębienie się w nowej profesji. Gdy właściwie mówimy o Zielarzach mamy zawsze na myśli osoby łagodne, chodzące sobie po polanie i zbierające ziółka. Otóż jest to mylne ich wyobrażenie, jedyne co się zgadza to zbieranie ziela. Osoby parające się tą profesją również wielokrotnie wystawiają się na niebezpieczeństwo. Autor podręcznika jasno wskazuje na fakt, że osoby te wręcz powinny posługiwać się jakąś bronią. Zielarz/Zielarka posiada spore zaplecze z dziedziny zbieractwa roślin potrzebnych do sporządzania specyfików, które niejednokrotnie mogą pomóc całej wiosce, jak również mogą przynieść ten zgubny dla przeciwnika efekt, gdy tylko osoba parająca się tą profesją tak zdecyduje. Już na etapie tworzenia karty postaci osoby te mają zdolność premiową, która daje im +2 do rzemiosła zielarstwo, jak również dodatkową kość do testów tejże umiejętności. Wliczając w to punkty praktyki, które możemy rozdzielić na wszystkie dostępne w dzienniku receptury, nasza Zielarka/Zielarz już na samym początku posiada spore zaplecze. Z profesją tą wiąże się również ciekawa mechanika zbierania ziółek. Cała zabawa zaczyna się na etapie poszukiwania ziół. Bacznie obserwując dany teren, nasz bohater musi najpierw ocenić czy w ogóle warto szukać danej rośliny tam, gdzie aktualnie się znajduje. Posiadamy oczywiście Dziennik Zielarski, który jest dla nas nieocenioną pomocą. Jeśli nawet według Dziennika ziele znajduje się na danym terenie, to po pierwsze warunki pogodowe w ostatnim czasie mogły nie sprzyjać jego wzrostowi, znajduje się tam, lecz jest na tyle niedojrzałe, że nie nadaje się do sporządzania eliksiru. Po drugie, jeśli w okolicy znajdował się jakiś inny Zielarz, mogło zostać zebrane do cna. Oczywiście można się tutaj zdać na los, bierzemy wówczas punktową wartość występowania zioła, którą możemy znaleźć przy jego opisie i rzucamy 2k6, wówczas gdy wynik będzie większy lub równy oznacza to nic innego jak informację, że warto szukać. Tutaj również może zadziałać mistrz gry, wychodząc do graczy z modyfikatorami podnoszącymi poziom trudności danego testu. Mogą to być niesprzyjające warunki, takie jak pogoda czy pora dnia. Jako mistrzowie gry, na co wskazuje sam autor, nie powinniśmy przesadzać z modyfikatorami, oscylując w granicach +/- 3. Jako bajarze mamy również narzędzie prostujące graczy, gdy ci spędzą zbyt wiele czasu na poszukiwaniu ziół, jednocześnie odbierając innym przyjemność z grania. Narzędzie to nazywa się „Duchami roślin”, jest to tabelka z pewnymi ostrzeżeniami dla graczy, które mają na celu w pewien sposób naprostować/odstraszyć zbyt zwracającego na siebie uwagę gracza. Biorąc pod uwagę, że nie ma jakiegoś ograniczenia co do ilości prób podjętych na szukanie ziół ani tym bardziej ograniczeń co do ich liczby i różnorodności, narzędzie to pozwala nam zwrócić uwagę zielarza/zielarki na dość ważny aspekt gier RPG, który odkreśliłbym mianem „Pamiętaj, nie jesteś sam”. Jako mistrz gry, pragnę utrzymywać się w przekonaniu, że gracze o tym pamiętają, jednak z doświadczenia wiem, że zdarzają się tacy co i o grze zespołowej zapomnieć potrafią. W momencie, gdy znajdziemy już dane ziele, możemy wreszcie przejść do warzenia specyfiku. Samo przygotowanie wywaru nie jest prostą sprawą, należy tu pamiętać o odpowiednich proporcjach. Bardzo mi się tutaj podoba, że sporządzenie mikstury to nie jest zwykłe stwierdzenie „przygotowuję”, nie licząc dawkowania składników, każdy specyfik wymaga odpowiedniego rytuału. Wykonujemy tutaj zwyczajny test ducha, dodając punkty praktyki, a jeśli w danym rytuale przygotowania jest potrzebny inny test, na prośbę mistrza gry takowy powinniśmy wykonać. Spożywanie eliksirów również odpowiedniego rytuału mniejszego bądź większego wymaga, nie wiedziałeś o tym ? Oczywiście nie można tutaj zapomnieć o bazie, na jakiej dany specyfik ma powstać oraz przedmiotach, jakie do jego przygotowania są potrzebne. Samo w sobie przygotowanie do wykonania specyfiku może przynieść nam sporą dawkę zabawy. Niejednokrotnie będziemy musieli przełożyć nasze sporządzanie mikstury w czasie, jeśli nie jesteśmy do niego wystarczająco przygotowani, dlatego zawczasu warto się wyposażyć w przedmioty i bazę. Po spożyciu mogą wystąpić jakieś dodatkowe efekty pozytywne bądź wskutek nieudanego przygotowania efekty uboczne. Specyfiki te już automatycznie, same w sobie wpływają na nasz organizm, co daje pole do popisu dla mistrza gry. Oczywiście wszystko jest opisane w dzienniku, obok każdej receptury i wprowadzenie tego w życie przez bajarza daje dodatkową porcję immersji dla gracza.
Podsumowując cały ten wywód, z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że dziennik zielarski jest czymś, co powinno się znaleźć na półkach w domach każdego z nas. Nawet nie tyle na półkach ile w rękach. Dodatek ten wprowadza naprawdę ciekawą profesję Zielarza/Zielarki, jednocześnie zapewniając nas o tym, że każda z profesji powinna z niego korzystać. Podaje on na tacy, w pięknej i czytelnej oprawie najważniejsze informacje ze Słowiańskiego świata roślin. Jak dla mnie bardzo przekonująco daje do zrozumienia, że nie jest tylko półkownikiem, lecz powinien zostać towarzyszem naszych przygód. Chociaż przyznam się bez bicia, że na półce prezentuje się dumnie. Wojtek przekazuje nam w ręce potężne narzędzie, które odmieni nasze sesje i nada im powiewu świeżości. Ciekawie opisane rośliny, ich zbieranie oraz przygotowanie pod wytwarzanie specyfików, mogących niejednokrotnie zmienić przebieg rozgrywki. To wszystko w połączeniu z efektami, zarówno pozytywnymi, jak i negatywnymi sprawia, że świat Słowian zaczyna nabierać jeszcze większego rozmachu. Zamówiłem podręcznik w przedsprzedaży, a gdy do mnie przyszedł przeczytałem za jednym zamachem, stwierdzając, że takie dobro nie może czekać. Wiecie co? Nie żałuję, opłacało się czekać. Na osobną ocenę zasługuje również mechanika praktyki, która w moim mniemaniu pozwala wczuć się jeszcze bardziej w całą zabawę. Z całego serca polecam Dziennik Zielarski autorstwa Wojciecha Wonsa. Dodatek ten powinien stać się naszym nieodzownym kompanem. Na zakończenie, pragnę Was również odesłać na stronę sklepu www.hengal.pl, jak również gorąco zachęcam do lektury samego dziennika oraz wcześniej wydanych „Wybrańców” i oczywiście podręcznika głównego. Sława!!!
Comments